poniedziałek, 9 lutego 2009

zielono mi ...

Wiosnę dziś poczułam i to jak. Ćwierkanie ptaszków za oknem rano, przebłyski słoneczka i jakiś taki wiosenny zapach w powietrzu ... nakręciły mnie bardzo pozytywnie. A więc trochę zieleni we wnętrzach. Lubię taki żywy zielony kolor, co zresztą widać po ścianach w moim domu :-)














Zdjęcia z Pottery Barn. Ostatnie z House to home.



5 komentarzy:

martita pisze...

bardzo lubię ten odcień zieleni... najładniej wygląda z bielą i ciemnym drewnem :) świetne zdjęcia wybrałaś!

BogaczKa pisze...

Bardzo piękny ten zielony kolor :-) Ja jednak nie jastem aż tak odważna i nie zrobiłabym takich ścian w swoim domu. Wolę wprowadzić kolorowe dodatki, typu zasłony, poduszki, wazony, itd., itp. Poza tym lubię zmieniać wystrój pomieszczeń i tu łatwiej jest zmienić zasłonę i dodatki niż przemalować ścianę, czy zmienić tapetę.
Ale wracając do tematu - bardzo podobają mi się te wnętrza, są takie wiosenne, a wiosny teraz wszyscy pragną...
Ależ się rozpisałam
Pozdrawiam

Pasjonatka pisze...

Ależ Ci zazdroszczę tego wiosennego powiewu, w Poznaniu pada śnieg z deszczem i ciemnoooo :(
Dobrze, że synek ma się lepiej i że już wróciłaś. Brakowało mi Twoich inspirujących postów :) Zawsze niecierpliwie czekam na następne, choć nie zawsze mam czas, żeby coś napisać, to oglądam regularnie i regularnie się zachwycam. Podoba mi się ta zieleń, bo lubię intensywne kolory we wnętrzu. Pozdrawiam Cię cieplutko, dla Mikołajka całusy :)

Ewa pisze...

Dzięki dziewczyny. Z mojej wiosny też już nici, dziś pada śnieg z deszczem i jest okropnie brrr. Zawsze pozostaje wiosna w sercu ;-)
W moim przyszłym domku też już nie zrobię zielonych ścian, tylko jasne i będę operować dodatkami. Zawsze łatwiej schować zieloną poduchę niż malować wszystkie ściany. Ale muszę przyznać że moje zielone ściany jeszcze mi się nie znudziły. Czasem mam ochotę zadeskować dwie białymi dechami, ale dalej lubię ten kolorek i co najważniejsze nie przytłacza i jest optymistyczny. A najważniejsze to się gdzieś dobrze czuć ... choć pamiętam jakie obawy miałam malując ściany przed narodzinami Mikołajka. Z każdej strony informacje, jak to dziecko musi mieć pastelowe otoczenie. Na szczęście moje dziecię wyrosło na spokojnego, inteligentnego i zdrowego chłopaka bez żadnych problemów psychicznych, co sugerowało wiele artykułów na temat barw w pokojach dziecięcych. Ba, teraz jestem nawet zdania że kolor to sprzymierzeniec dzieciaków (oczywiścioe bez przesady)
Ufff, ale się rozpisałam ;-)
Ściskam Was mocno i wiosennie

Asia pisze...

tez lubie zieleń...Mam ja w sypialni -w połaczeniu z brązami i w kuchni-z bielą. Gdyby mąż nie protestował, kolejne 2 pokoje tez machnęłabym na zielono:)))
Piękne te wnętrza...